13 rzeczy, za które uwielbiam Serię niefortunnych zdarzeń

Na Netflixie miał niedawno premierę drugi sezon znakomitej Serii niefortunnych zdarzeń. Postanowiłem więc zachęcić Was do obejrzenia tego serialu i opisać cały ogrom jego wspaniałości. Nie przedłużając, zapraszam do zapoznania się z 13 powodami (heh), dla których uwielbiam Serię niefortunnych zdarzeń.

1. Humor

Serial oferuje prześwietny czarny humor. Objawia się on nie tylko w nietypowych sytuacjach, w których znajdują się bohaterowie, ale także w żartach słownych. Uwielbiam ten rodzaj humoru, więc podczas oglądania serialu wciąż miałem na twarzy szeroki uśmiech. Śmieszność kontrastuje ze strasznymi wydarzeniami, co tworzy ciekawy efekt. Pod względem humorystycznym najbardziej przypadły mi odcinki dziejące się w szpitalu na odludziu. Powyższa grupa wolontariuszy śpiewających pacjentom śmieszyła naprawdę strasznie.

2. Dialogi

Rozmowy między bohaterami, a także monologi Lemony’ego Snicketa są bardzo dobrze napisane. Pełne żartów słownych i zaskakujących porównań, wzbudzają śmiech, ale także poczucie grozy. Przykuwają uwagę widza do ekranu i choć czasami mogą się wydawać dziecinne i banalne, drzemie w nich głębszy sens.

3. Główni bohaterowie

Rodzeństwo wykazuje jak na razie zaskakującą zgodność. Czekam, aż któreś z nich w końcu pokłóci się z resztą.

Role dziecięce zostały świetnie obsadzone. I choć od młodych aktorów nie można wymagać zbyt wiele, stają oni na wysokości zadania. Szczególnie podobała mi się gra aktorska Maliny Weissman wcielającej się w rolę Wioletki. Znakomicie zagrała rozsądną i trzeźwo myślącą dziewczynę. Natomiast w grze aktorskiej Louisa Hynesa (grającego Klausa) można wyczuć pewną sztuczność. Przeszkadza ona lekko w odbiorze tej postaci.

4. Nawiązania do współczesności

Seria niefortunnych zdarzeń poza warstwą rozrywkową, posiada także multum ukrytych znaczeń i alegorycznych scen. To jedna z rzeczy, którą najbardziej cenię w tym serialu. Produkcja wyśmiewa absurdalny system szkolnictwa, bezmyślne podążanie za modą oraz wiejską mentalność – niezmienną od setek lat. Poza tym porusza takie tematy jak manipulacja tłumem, ksenofobia czy konsumpcjonizm.

5. Główny złoczyńca

Neil Patrick Harris wciela się w hrabiego Olafa tak dobrze, że można niekiedy odnieść wrażenie, że robi z serialu one man show. Podziwiam to z jaką nonszalancją i wyluzowaniem wciela się w kolejne postaci. Jako hrabia Olaf nie jest wciąż jednym i tym samym bohaterem. Posiada stały zestaw kilku cech, jednak w każdym miejscu, do którego trafi rodzeństwo gra inną rolę: zagranicznego biznesmena, lekarza czy nauczyciela wychowania fizycznego.

6. Różnorodność

Pomimo schematyczności, serialowi udało się zaskoczyć mnie fabularnie kilka razy. Szalenie podobały mi się wszystkie lokacje, do których tym razem zostali przeniesieni bohaterowie. Nowe postacie drugoplanowe są tak samo interesujące i zaskakujące jak w pierwszym sezonie. Kolejne wersje hrabiego Olafa są o wiele bardziej dopracowane. Szkoda tylko, że w niektórych lokalizacjach bohaterowie przebywają tylko przez dwa odcinki – chciałbym zobaczyć więcej przygód rodzeństwa w Akademii Antypatii, czy cyrku. Pod tym względem serial mógłby nieco odbiegać od książki.

7. Stylistyka

Wspominałem już, jak bardzo lubię średniowieczne motywy związane ze śmiercią? Memento mori jest sloganem często powtarzającym się podczas pierwszych dwóch odcinków drugiego sezonu. Gładko wpasowuje się także w ogólną stylistykę serialu. Śmierć jest tu równie niespodziewana jak w Grze o Tron. Zazwyczaj jest ukazana w groteskowy sposób, choć z zachowaniem zasady decorum. Pomimo swojej irracjonalności, smuci równie bardzo jak zgon ulubionej postaci z książki. Szczególnie ta w ostatnim odcinku.

8. Fabuła

Fabuła jest jednocześnie najmocniejszą i najsłabszą stroną serialu. Nie jest ona zbyt zagmatwana, aczkolwiek odkrywanie kolejnych kart z historii rodziny Baudelaire jest wciągające. Seria niefortunnych zdarzeń to ciekawa, ale bardzo schematyczna historia. Twórcy próbują maskować to przenoszeniem bohaterów do coraz to nowych lokacji. Schematyczność to największa wada serialu, ale wynika ona z pewnej konwencji, która została wprowadzona już w książkowym pierwowzorze. Rodzeństwo przenosi się do nowego, nieodpowiedzialnego opiekuna, zjawia się hrabia Olaf i dzieją się rzeczy. Na dłuższą metę potrafi to zmęczyć.

9. Czołówka

Czołówka zmienia się nieznacznie co dwa odcinki. W interesujący sposób przedstawia widzowi aktualne losy rodzeństwa i wprowadza go w klimat danego odcinka. Jestem fanem dobrych czołówek, a ta zdecydowanie się do nich zalicza. Zawodzący upiornie aktor świetnie współgra z przygrywającymi w tle skrzypcami. Całość pod pewnymi względami przypomina mi czołówkę serialu 11.22.63.

10. Język

Chodzi o windę.

Niektóre linie dialogowe i słowa użyte w serialu mogą zdawać się dziecinne, ale nie dajcie się oszukać. Seria niefortunnych zdarzeń nie jest serialem dla dzieci. W dialogach dużo jest żartów, które zrozumieją tylko osoby powyżej 13 roku życia. Jest także kilka ostrzejszych scen. Serial jest łatwy w odbiorze, ale trudniejszy do zrozumienia.

11. Lemony Snicket

W samego twórcę książkowej Serii niefortunnych zdarzeń wciela się Patrick Warburton. Pełni on funkcję narratora – wprowadza widzów w akcję, przedstawia bohaterów, a także ma swój własny wątek poboczny. Przemawia wprost do widzów przebijając czwartą ścianę jak Frank Underwood w House of Cards. Często zatrzymuje akcję i objaśnia widzowi aktualne położenie Baudelairów. A czasami po prostu dziwi się, czemu widz wciąż ogląda serial.

12. Bohaterowie drugoplanowi

Drugi plan nie odstaje jakością od pierwszego. Można nawet powiedzieć, że nieco go przerasta. Bohaterowie drugoplanowi nie są jednoznacznymi kukłami, które mają pomagać rodzeństwu. To pełnokrwiste postacie, które przeżywają przemiany wewnętrzne i zależy nam na ich losie tak samo jak na głównych bohaterach. Każdy nowy opiekun Baudelairów ma w sobie coś świeżego do dodania w serialu. W drugim sezonie najbardziej spodobała mi się droga, jaką przeszła bibliotekarka z Akademii Antypatii.

13. Nawiązania do popkultury

To kolejne kryterium, które cenię w dziełach kultury. W drugim sezonie nawiązań do świata kultury i sztuki jest jeszcze więcej niż w pierwszym. Znajdziemy tu m.in. odwołania do filmów Stanleya Kubricka (głównie do Lśnienia), westernów z Clintem Eastwoodem, kina szpiegowskiego czy Soku z żuka Tima Burtona. Easter eggi zawsze są przeze mnie mile widziane, szczególnie jeśli nie są tak łopatologiczne jak choćby w Ready Player One.

Seria niefortunnych zdarzeń to satyra na dzisiejszą rzeczywistość pełna nawiązań do popkultury i świetnego, czarnego humoru. Jest bardzo schematyczna i nieco dziecinna. Niemniej polecam ją z czystym sercem.

Obrazek wyróżniający: Link

6 myśli na temat “13 rzeczy, za które uwielbiam Serię niefortunnych zdarzeń

Dodaj własny

    1. Oj tak, abstrakcyjność rzeczywiście jest tam dosyć duża. Jeśli lubisz mocno abstrakcyjne seriale, obejrzyj Holistyczną agencję detektywistyczną Dirka Gently’ego 🙂

  1. Mam oba sezony i uwielbiam. jak wyszedł film bardzo żałowałam, że nie było dalszych odcinków, bo książki mam, czytałam i cudo !! moje dzieciństwo. jedynie nie wiem jak się skończyła cała seria,bo nie miałam ostatniej części 🙁 także czekam na trzeci sezon serialu i chyba przeczytam całą serię od początku albo chociaż od połowy hehe, bo mniej więcej wszystko pamiętam.
    Mnie oprócz postaci Klausa wkurza postać pana Poe w tym serialu. no jak ja go widze, te jego myślenie a raczej jego brak to mam ochotę wywalić kompa za okno haha! tez uważam, ze Malina zagrała rewelacyjnie !

    1. Czekam na trzeci sezon Serii niefortunnych zdarzeń nawet bardziej niż na Grę o tron. Przeczytałem ostatnio 3 pierwsze części Serii… i jak na razie są przyjemne, ale bardzo schematyczne. Podczas lektury przypominałem sobie sceny z serialu, który jest niemal idealną adaptacją książki. Mam nadzieję, że przyszłe tomy czymś mnie zaskoczą. Myślę, że sposób myślenia dorosłych w tym serialu celowo jest tak głupi – w końcu Seria niefortunnych zdarzeń to satyra na rzeczywistość. Jednak też miałem kilka momentów, w których z powodu pana Poe miałem ochotę wyrzucić komputer za okno 😀

Skomentuj Brokeontheroad Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dumnie wspierane przez WordPressa | Motyw: Baskerville 2. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d bloggers like this: